poniedziałek, 12 grudnia 2011

Droga duszy i serca

Moje podejście do nauki brzmi: za wszystko co masz nabywaj rozumu. Poświęć wszystko mądrości. A mądrość niechybnie włoży na Twą głowę złoty wieniec. Dlatego poszukuję prawdy, rozwoju, perfekcji umysłu, w różnych dyscyplinach. 
Ostatnio przeczytałem po angielsku książkę Yu Dan "Confucius from the heart". Oświecenie na każdym kroku. Polecam każdemu szukającemu 'tego czegoś' w życiu lekturę podobnych dzieł. 
Dzisiaj opowiem krótką historię, która rewelacyjnie podsumowuje "drogę duszy i serca"...



Historia japońskiego mistrza ceremonii parzenia herbaty z epoki Edo: 

Pracował on dla potężnego i dystyngowanego pana.

Pewnego dnia jego pan postanowił wybrać się do stolicy w interesach. Nie chciał zostawiać swego sługi, zatem rzekł do niego:
"Chodź ze mną, abym mógł pić Twoją herbatę każdego dnia." 

Ale Japonia w owym okresie była miejscem bardzo niebezpiecznym. Bandyci i samuraje bez panów - ronini - panoszyli się po kraju terroryzując ludność. Mistrz ceremonii bał się. Powiedział swojemu panu:
"Nie potrafię władać bronią. Co zrobię jeżeli natrafię na kłopoty na drodze?" 
Jego pan odrzekł:  
"Noś ze sobą miecz i ubierz się jak samuraj."

Sługa nie miał wyboru. Przebrał się za samuraja i wyruszył z panem do stolicy. Na miejscu jego pan poszedł załatwiać interesy, a on sam poszedł na spacer.

Wtedy wyskoczył na niego ronin i rzucił mu wyzwanie słowami:
"Jak widzę również jesteś wojownikiem - zmierzmy swój kunszt przeciwko sobie." 
Mistrz ceremonii odpowiedział:
"Nie wiem nic o walce. Zajmuję się parzeniem herbaty." 



Na to ronin "Nie jesteś samurajem ale ubierasz się jak samuraj. Jeżeli masz choć krztynę wstydu lub honoru, powinieneś zginąć od mojego miecza!" 

Herbaciarz łamał sobie głowę, ale nie był w stanie znaleźć wyjścia z tej sytuacji, więc powiedział: "Oszczędź mi kilka godzin, abym mógł skończyć zadania które zlecił mi mój pan. Tego popołudnia spotkamy się ponownie przy stawie." 

Ronin to przemyślał i zgodził się, urywając słowami:  
"Bądź tam, lub inaczej..."



Herbaciarz pospieszył wprost do najsławniejszej szkoły walki w stolicy. Ruszył wprost do mistrza i powiedział:
"Błagam Cię, naucz mnie najbardziej honorowego sposobu śmierci dla samuraja!"


Szef był oszołomiony:
"Ludzie przychodzą tutaj szukać życia, jesteś pierwszą osobą która przychodzi szukać śmierci. Dlaczego to robisz?"
Sługa opisał swoje spotkanie z roninem i dołączył:
"Parzenie herbaty to wszystko, co potrafię. Ale dzisiaj muszę się zmierzyć w walce na śmierć i życie z tym mężczyzną. Błagam Cię żebyś nauczył mnie jak. Wszystko czego pragnę to umrzeć z kroplą honoru."
Samuraj po krótkim namyśle odpowiedział:
"Dobrze.. Zatem zaparz mi herbatę i wtedy powiem Ci co masz robić."
Herbaciarz, roztrzęsiony, zgodził się.


 "To może być ostatnia herbata jaką przygotuję na tym świecie."
  


Ceremonię przeprowadził z wielką koncentracją. Spokojnie oglądał jak górska woda źródlana zagotowuje się na małym czajniczku. Z uwagą czyścił z uwagą liście, wkładał do wody, filtrował, odlewał kawałek po kawałku.

W końcu chwycił filiżankę w obie dłonie i takim gestem wręczył mistrzowi szkoły.





Samuraj przyglądał się całemu procesowi. Wziął łyk herbaty i powiedział:
"To jest najlepsza herbata jaką piłem w całym swoim życiu. Mogę Ci teraz powiedzieć, że wcale nie musisz dzisiaj umrzeć."
Sługa zapytał zatem:
"Czego mnie nauczysz?"

"Nie ma potrzeby abym Cię czegokolwiek uczył. Kiedy spotkasz tego ronina, wszystko co musisz zrobić to przypomnieć sobie stan umysłu w którym byłeś kiedy przygotowywałeś tę herbatę. Nic więcej nie jest potrzebne."

Kiedy herbaciarz to usłyszał, poszedł na obiecane spotkanie. Ronin już na niego czekał i kiedy tylko zobaczył wroga, wyciągnął miecz ze słowami:
"Jesteś. Niech pojedynek się zacznie!"


Herbaciarz całą drogę myślał o słowach wielkiego samuraja, więc stanął naprzeciw ronina z dokładnie tym samym stanem umysłu co przy parzeniu herbaty.

Spojrzał na przeciwnika i nie odrywał wzroku. Bez pośpiechu ściągnął kapelusz i położył równolegle obok siebie. Następnie rozpiął zewnętrzną szatę, powoli poskładał i położył schludnie pod kapeluszem. Zawiązał tkaniny na sobie tak, aby ściśle opinały nadgarstki. To samo zrobił ze spodniami. Ubierał się od stóp do głów jak wojownik przed bitwą bez mrugnięcia, ze stoickim spokojem.

Ronin już nie był taki pewny siebie. Im dłużej patrzył, tym bardziej się niepokoił. Nie potrafił odgadnąć jak naprawdę władał bronią jego przeciwnik. Te spojrzenie.. Spojrzenie w oczach tego zagadkowego człowieka i jego spokojny uśmiech sprawiały, że opuszczała go jego niedawna butność.

Kiedy herbaciarz skończył przygotowania, wyciągnął z sykiem miecz i zamachnął się nim w powietrzu... tu się zatrzymał, bo nie wiedział co robić dalej.

W tym momencie ronin upadł na kolana i z płaczem zaczął błagać:
"Oszczędź moje życie, błagam Cię! Nigdy nie spotkałem tak wprawionego wojownika w całym swoim żywocie!"




===========

"To coś". To coś znalazłem w Konfucjuszu.