wtorek, 24 stycznia 2012

Czyste serce

Ten wpis będzie trochę bardziej osobisty ;) Czuję się tak niesamowicie, że muszę  to wylać na papier. Bez redagowania, bez żadnych bzdetów.

Dzisiaj rozpocząłem z kimś dyskusję na temat wartości, które wyznaje człowiek. Zapytał się mnie: "czy ukradłbyś batonik ze sklepu w jakiejkolwiek sytuacji?"
Nie, to byłoby przeciw moim wartościom.
Następne pytanie brzmiało:
"Czy gdyby ktoś chciał zapłacić Ci milion.. miliard dolarów  za kradzież batonika, zrobiłbyś to?"

W tym momencie zdałem sobie sprawę, że odpowiedzią z absolutnej głębi mojego serca jest 'nie, nie zrobiłbym tego nawet za miliard dolarów'.
Uświadomiłem sobie w mig ile już dało poszukiwanie mądrości. Naprawdę nie ukradłbym batonika nawet za największą sumę na świecie.

Life is not about money. Wierzę z całego serca, że nie liczy się majątek tylko to kim jesteś i co robisz. Wszystko inne jest drugorzędne. Wszystko inne nie ma znaczenia.
Liczy się tylko pasja, tylko miłość, która pulsuje z Ciebie kiedy robisz to co kochasz i robisz to z absolutną perfekcją. Zupełnie jak w konfucjańskiej historii którą opisałem 2 posty temu i zostawiłem bez komentarza.
Tak naprawdę sprzątaczka, która wkłada całe swoje serce w zadanie które wykonuje jest równa prezesowi Procter&Gamble, prezydentowi USA,  czy komukolwiek innemu. Ona jest doskonała, bo wykonuje to co naprawdę, naprawdę kocha. I robi to w 'tym' stanie umysłu.

Zrozumiałem, że chociaż chcę zostać przedsiębiorcą, to nie dla pieniędzy. Chcę zostać przedsiębiorcą dla wizji.
Tak jak Ratan Tata - hinduski absolwent Harvard Business School, prezes Tata Group, filantrop. 
Chciałbym zbudować polskie Tata Group. Przedsiębiorstwo, które zmienia społeczność.
 Przedsiębiorstwo, które rzeczywiście ma głęboką misję, a nie tylko pusty papierek napisany przez konsultantów, który to wszyscy mają w dupie. a zarząd traktuje jedynie jako drogę do większej kasy!!!


Chciałbym zbudować Facebooka, który jest codziennością milionów osób na całym świecie.
Chciałbym dać światu coś naprawdę rewolucyjnego, coś co ma znaczenie.
Chciałbym.. Chciałbym......

Od dziecka wiedziałem, że chcę założyć własną firmę. Wiem, że to jest prawdziwe przeznaczenie mojego krótkiego życia. Dziękuję Bogu, że odwiódł mnie od wybrania innej drogi. Myślałem nad pójściem na polibudę, uwielbiałem fizykę w liceum. Jednak zacząłem się w pewnym momencie zastanawiać co tak naprawdę chciałbym robić w życiu.
Więc tak padło na zarządzanie.

Nie mogło być innej decyzji. Wiecie, jaki jest najczęstszy wniosek pacjentów umierających w hospicjach? "Żałuję, że żyłem tak jak oczekiwali tego ode mnie inni. Żałuję, że nie postanowiłem żyć po swojemu."

Wybór polibudy byłby przejawem strachu. Konstruowałbym w tym momencie swoje więzienie.
Przejawem strachu byłoby uwierzenie, że praca w korporacji to moje powołanie. Mógłbym tak pracować, ale tylko po to żeby zdobyć własnym wysiłkiem kasę, doświadczenie i skilla dla celu ostatecznego.
Jak w Shawshank Redemption - tak naprawdę strach więzi ludzi. Nadzieja prowadzi do wolności.
Trzeba stanąć za tym co jest prawdziwe i tego się trzymać. Lać na mądrości z forów internetowych, magazynów o karierze, doradców zawodowych, gadanie osób trzecich. Oni nie wiedzą, nie obwiniajmy ich za to.

Nie ma potrzeby przejmować się pieniędzmi. Ludzie z pasją nigdy nie skończą na dnie. Mogą go liznąć, ale nigdy tam nie skończą.
Znacie Sylvestra Stallone'a? To ten facet, który wymyślił i zagrał Rocky'ego.

Napisał scenariusz do filmu i koniecznie chciał zagrać Rocky'ego. Wiedział, że to jest to co chce zrobić w życiu.
Sylvester tak przymierał głodem, że był zmuszony sprzedać swojego najlepszego przyjaciela, swojego psa, za 50$ koło monopolowego. W końcu dostał propozycję - 100,000$ za film, ale bez grania głównej roli. Odrzucił ją ledwo wiążąc koniec z końcem. Wkrótce zaczęły spływać kolejne propozycje, które dochodziły do 400,000$. Wszystkie odrzucił. Zgodził się na 25,000$ + rolę Rocky'ego. Pierwsze co zrobił, to poszedł wykupić swojego przyjaciela. Nowy właściciel wiedział o filmie. Sylvester zapłacił za psa 15,000$ i musiał zapewnić rolę w filmie.

Film tak przesiąkał duchem Stallone'a, że okazał się hitem. To nie było aktorstwo. To był po prostu człowiek ze stalową wolą, który tak naprawdę zagrał siebie. Robił to, co było jego najgłębszą wolą i przez to film stał się wyjątkowy.


Zrobię wszystko, żeby zrealizować swoją wizję, nie będę klękał przed ołtarzem strachu.

I refuse to feel weak. 
Fortes fortuna adiuvat. 

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Tylko umarli widzieli koniec wojny cz. 2

Sztuka wojny w biznesie
Przed rozkwitem biznesowego zarządzania strategicznego, to strategia wojenna była hegemonem myślenia strategicznego. Nie pomyli się ten, kto stwierdzi, że podstawy biznesu i wojskowości leżą bardzo blisko siebie. A skoro tak, to znaczy, że chcąc uczyć się prowadzić biznes, nie jesteśmy skazani tylko na poznawanie najnowszych koncepcji. Równie dobrze możemy rozszerzyć nasze myślenie na całą historię ludzkości i bawić się w szukanie analogii :) 

Zadziwiające jest, że sztukę wojny można też odnosić do wielu innych tematów - np. do życia osobistego!

Chciałem przedstawić niektóre z koncepcji, które są użyteczne dla przedsiębiorcy:







1. Poznaj siebie, wroga i teren

Pierwszą rzeczą który robi generał jest rozpoznanie. Niewiele jest rzeczy ważniejszych od dobrego przygotowania. 


Rozpoznanie siebie
Prowadząc biznes musisz poznać swoją firmę - jej charakterystykę, zasoby, potencjał. Wiedz gdzie są Twoje mocne i słabe strony, gdyż przeciwnik będzie tego szukał.

Rozpoznanie wroga
Poznaj swoich konkurentów. Będziesz w stanie np. stwierdzać które Twoje ruchy sprowokują reakcje odwetowe wroga, a które pozwolą mu spać spokojnie. Jeżeli jesteś mały, to chcesz wyglądać na maciupeńkiego. Do bitwy stawisz się wtedy kiedy się ustabilizujesz. 

Rozpoznanie terenu
Nie ma nic lepszego niż dobre rozpoznanie rynku. Pierwszą rzeczą jaką chcesz zrobić zakładając firmę to oddać mocz na tradycyjne rady i zacząć docierać do ludzi. Pomyśl komu możesz polepszyć życie, a potem zacznij z nimi rozmawiać, dzwonić, wypytywać się. Żadnych ankiet - ankieta oddali Twoje myślenie od podstaw. Menedżerowie zazwyczaj mają tylko pośrednie pojęcie o tym czego ludzie chcą tak naprawdę - nie z bliskiego kontaktu. Wykorzystaj to - Ty szpieguj rozmowami. Będziesz miał lepsze pojęcie o tym czego ludzie chcą tak naprawdę.

Co jest dla ludzi kluczowe? A na czym im nie zależy? 




2. Walcz z pozycji siły


Być może Twoi konkurencji są od Ciebie bardziej zasobni. Jednak - uwaga uwaga - jest na to metoda! Nie chodzi o to, żebyś był silniejszy od przeciwnika. Chodzi o to, żebyś był silniejszy tam gdzie akurat walczysz. Najgłupszą rzeczą przy mniejszych siłach jest atak na pełnej szerokości. To oczywiste, że w tym przypadku wróg będzie miał w każdym miejscu przewagę i z Twojej krwi wyrosną czerwone maki. 

Dlatego skoncentruj się na wąskich potrzebach - takich, gdzie jesteś w stanie zaoferować coś lepszego niż inni. Może masz firmę sprzątającą i duża konkurencja nie zawraca sobie szczegółowymi pracami typu doczyszczanie fug, pranie dywanów? Niektórzy potrzebują mieć tanie i ogólne sprzątanie, a inni nieco droższe, a za to kompleksowe.





3. Nie zajmuj terenu, którego nie jesteś w stanie utrzymać:

W biznesie oznacza to, że nie powinieneś sprzedawać produktów lub usług, których nie jesteś w stanie dostarczyć z zyskiem. Wiele firm próbuje zweryfikować prawdziwość wydumanych równań i twierdzi, że sprzedawanie poniżej kosztów może zostać odrobione przez zyski wynikające z efektu skali - dostarczania więcej przy tych samych kosztach stałych. Na tym można się zbyt łatwo przejechać. Wystarczy, że konkurencja jest bardziej doświadczona i osiągnęła niższe koszty, a będziesz leżał i kwiczał nad swoimi inwestycjami. 
Zanim coś zrobisz, upewnij się że na tym zarobisz.





4. Oceń sytuację i działaj śmiało:

Nie spędzaj całego czasu na dumaniu albo zostaniesz wycyckany. Decyzje muszą być szybkie. Jeżeli masz wątpliwości, to działaj, gdyż bezczynność jest najgorszą reakcją. Żeby przejść do punktu B, wpierw trzeba opuścić punkt A. Często wystarczy przejść do kolejnej czynności, żeby sprawy same się wyjaśniły.

Z dziewczynami też tak analizujesz, czy stawiasz na to co już umiesz, po prostu idziesz naprzód i sprawy się wyjaśniają? :-))



5. Przejmuj inicjatywę:

Inicjatywa to rzecz z której mało osób sobie zdaje sprawę. Jest to bardzo subtelna sprawa. Otóż można kreować sytuację albo na nią reagować. 

Czytając o posunięciach wielkich firm myślę, że to niesamowite jak wiele z nich daje się wplątać w schemat akcja-reakcja (np. obecne telefonie komórkowe). 

Kiedy jedna strona postanawia przedsięwziąć jakieś kroki, druga wykonuje najlepszą możliwą reakcję. W sumie to tego podejścia uczą mnie na studiach. 

Sęk w tym, że jeżeli zawsze wykonujemy najlepszą możliwą reakcję, to ktoś kto nas zna jest w stanie przewidzieć te nasze reakcje na kilka kroków do przodu. Przeciwnik staje się panem gry, której zasady ustala sam. Ponieważ on zna reguły, nasze spontaniczne reakcje nie będą tak doskonałe jak jego.


Aleksander Wielki opierał się na inicjatywie strategicznej w każdej swojej bitwie. Uwielbiał wiązać spore siły Persów falangą, aby uderzać kawalerią, z sobą na czele, w pozycje które były kluczowe dla realizacji planów przeciwnika.

Sercem inicjatywy jest atak. "Najlepszą  obroną jest atak". 


Postaram się to zobrazować: 
Załóżmy, że są 2 firmy: "A" i "B". Firma "B" jest niezadowolona z obecnych wyników, dlatego postanawia polepszyć swoją ofertę tak, aby postarać się przejąć klientów firmy "A". Jest zorientowana na rozwój i wkłada w to dużo uwagi. 

Najlepszym ruchem firmy "A" nie jest walka o swoich klientów.

Najlepszym ruchem jest wydzielenie tylu zasobów i uwagi na walkę konkurencyjną na swoim rynku ile jest to tylko niezbędne, przy jednoczesnym ataku na fundamentalną pozycję firmy "B".

 Spójrzmy na tę prostą ilustrację. Kwadraty przedstawiają symboliczne 'siły' przedsiębiorstw.
Dzięki ruchowi numer 2 powstały dwa 'pola bitwy' na których firmy konkurują ze sobą. Przy czym na rynku "A" walka jest dość równa, a na rynku "B" firma "B" ryzykuje utratę tego co ma za cenę niepewnych zysków terytorialnych z walki na terenie firmy "A". "B" szukając najlepszej odpowiedzi do aktualnej sytuacji wycofa się ze swoich pomysłów. Ale znaczące inwestycje kosztowały pieniądze - powiedzmy, że firmie B zostały 4/5 jej zasobów. 

Znajdziemy się w takiej pozycji:

MAGIA? :O  Nie, inicjatywa! :-)

Gratulacje. Mogłeś ciężko walczyć o swoich klientów w stosunku 5vs4 i powoli ich tracić. Ale nie dałeś sobie narzucić reguł. 
Dzięki mądremu działaniu Twoja stara pozycja rynkowa jest bezpieczna, a jednocześnie zdobyłeś przyczółek na rynku "B", który może być łomem dla zdominowania reszty terenu.
Na ekspansję możesz poświęcić więcej środków lub utrzymać ten sam poziom nakładów. Stałeś się panem sytuacji :-)

Zawsze szukaj kontrataku! Tylko on uderza w plany!